UWAGA: Post w blogu Adopcja niespełniona adopcjanie.blogspot.com należy traktować jako część 2 historii przy założeniu, że część 1 zawarta jest w książce.
"Kolejne 2 lata" - czyli, jaki wpływ na życie dorosłe mają zaburzenia
przywiązania opisane w książce „Nie podejmujcie pochopnej adopcji !” i później wykryte
zaburzenia osobowości ?
Ci z Państwa, którzy czytali książkę z pewnością będą zainteresowani,
jaki był efekt opisanych w książce, podjętych sposobów normowania relacji z
Ewą, jak zmieniały się jej zachowania oraz relacje z rodzicami, co przyniosły
kolejne 2 lata zmagań.
W chwili oddawania książki do druku Ewa kończyła 17 lat, a
był to już listopad 2013 r.
Zastanawiałem się wówczas na ile skuteczne i stabilne będą dotychczasowe
działania dostosowania się w miarę możliwości do jej sposobu funkcjonowania ?
Jak wspominałem w książce, jeszcze podczas roku szkolnego
(maj 2013) podjęliśmy starania o umieszczenie córki w Młodzieżowym Ośrodku
Wychowawczym w Krakowie-Łagiewnikach, gdzie pod fachową opieką mogłaby
uczęszczać do szkoły, będąc jednocześnie pod stałym „korygującym” nadzorem
psychologicznym i duchowym.
Niestety przyjęcie do szkoły było uwarunkowane wydaniem
opinii przez naszą miejscową Miejską
Poradnię Psychologiczno – Pedagogiczną, która właściwym dla siebie
sposobem bagatelizując problem odmówiła wydania opinii obwiniając nas o … „wymyślanie
córce choroby”.
Rok szkolny 2013/2014 przyniósł początkową poprawę, co było
zaznaczone w końcowej części relacji zawartej w mojej publikacji, ale po
niespełna 3 miesiącach powróciły stare nawyki i zwłaszcza drugi semestr obfity
był w rozmaite „wypadki”, jak np. powtarzające się bóle brzucha o nieustalonej
przyczynie kończące się pobytem na szpitalnej izbie przyjęć, nagminne
opuszczanie zajęć i oczywiście zagrożenie promocji do klasy III z powodu
niezliczonych przedmiotów.
Im bliżej pełnoletniości
tym bardziej córka robiła się przebiegła i „wyzwolona”, pozostając jednocześnie
naiwną i łatwowierną wobec obcych.
W maju 2014 r. zdecydowaliśmy się poddać ją jeszcze badaniu
psychologicznemu u znanej specjalistki i propagatorki wiedzy na temat schorzeń
FAS i RAD - dr Małgorzaty Kleckiej w Lędzinach. Był to ostatni moment na
ostateczne stwierdzenie przyczyny irracjonalnych zachowań, gdyż pół roku
później córka kończyła 18 lat co zamykało drogę nam jako rodzicom do
jakichkolwiek działań bez jej zgody.
Po namowach córka poddała się wizycie. Badanie potwierdziło występowanie
zespołu RAD oraz coś, co dotychczas nie
było brane pod uwagę, a mianowicie - zaburzenia osobowości odziedziczone po
rodzicach biologicznych, które potęgowane przez RAD okazały się głównym powodem
aspołecznych zachowań i obojętności, a czasem wrogości wobec nas.
Notabene, aspołeczne
zaburzenia osobowości występują u wielu ludzi, najczęściej o inklinacjach przestępczych, a ich przyczyny
mogą być nabyte, ale w zdecydowanej większości właśnie w środowiskach
patologicznych lub ocierających się o patologię mają swoje podłoże genetyczne.
Zalecana terapia behawioralna nie doszła do skutku z uwagi
na niezrozumienie i uniki ze strony córki, która w tym czasie oczekiwała już na
osiągnięcie upragnionej pełnoletniości.
Owo osiągnięcie tzw. dorosłości przyniosło zmiany na gorsze.
Utraciliśmy możliwość prowadzenia działań prawnych w jej
imieniu, a ona zyskała możliwość podejmowania decyzji prawnych, czego skutki w
ciągu zaledwie pierwszych 3 miesięcy „dorosłości” okazały się opłakane.
Akceptacja coraz bardziej irracjonalnych zachowań stała się
niemożliwa, zaś zarysowująca się stabilizacja, na której opis książkowy został
zakończony - okazała się chwilowym epizodem.
Córka w tym czasie zacieśniła kontakty ze „gettem”
cygańskim, które już wcześniej były dostrzegalne. W tym okresie
listopad-grudzień 2014 r. znikała z domu nawet na 2 tygodnie, a gdy wracała
cuchnęła menelskim smrodem tytoniowo-alkoholowym. Naciągnięta na „miłość” przez
młodego cygana przestała się w ogóle uczyć i uczęszczać do szkoły, czego
efektem było rzucenie szkoły i skreślenie z listy uczniów przez zakończeniem
roku szkolnego w czerwcu 2015 r.
Nie interesowało ją to, że w połowie roku przeniesiono ją z
technikum do 3 klasy zawodówki w celu umożliwienia zakończenia edukacji z końcem
roku szkolnego. Nie pojmowała, że dano jej szansę uzyskania niemal bez wysiłku
dokumentu zawodowego.
Czy nie pojmowała i nie pojmuje tego w istocie ?
Myślę, że jednak pojmuje, ale niestety odziedziczona natura
jaką posiada w mieszance objawami RAD i ARND, kieruje ją ku osobom, które
podobnie jak ona cierpią psychicznie na samą myśl o wykonaniu czy podjęciu
jakiejkolwiek pracy, a kwalifikowana jest przez psychiatrów jako zaburzenie
osobowości, o czym za chwilę, choć tak naprawdę powinna być postrzegana jako
upośledzenie, które uniemożliwia jej normalną egzystencję w społeczeństwie.
Ewa jako osoba nie pojmująca lub nie przywiązująca wagi do skutków
swoich decyzji, dała się wplątać w sieć oszustw, w efekcie których szajka
cygańska wyłudziła od niej kredyty oraz zakup telefonów abonamentowych, na jej
nazwisko, na ponad 7000 złotych. Rzecz charakterystyczna – potrafiła w tym
czasie pozostawiać własny dowód osobisty do ich dyspozycji, mamiona rozmaitymi
obietnicami, wróżbami, czy nawet miłością do młodego cygana, którego zadaniem
było dopilnowanie, aby nie doszło do zgłoszenia na Policję kiedy zaczną
przychodzić pozwy o zwrot zadłużenia.
O tych długach dowiedzieliśmy się w chwili, kiedy od marca
2015 r. zaczęły nadchodzić do naszego domu upomnienia windykacyjne z żądaniem
spłaty zadłużenia.
Byliśmy w szoku.
Długi zapłaciliśmy.
Ktoś może powiedzieć - niepotrzebnie.
Zrobiliśmy to aby:
- uniknąć przykrych wizyt komornika,
- wyczyścić Ewie „życiowe konto” z długów, których nigdy by
nie spłaciła, a te narastały by do końca jej życia,
- chronić nasz majątek, gdyż należy pamiętać, że dzieci
nieodwracalnie adoptowane - dziedziczą, a w wypadku ich śmierci, jeśli posiadały przypadkiem jakiś majątek, długi z tego spadku mogą
przejść na rodziców jeżeli w ciągu 6 m-cy go nie odrzucą.
Okazało się, że były i wcześniejsze upomnienia, które córka
zdołała przechwycić, rzucić gdzieś w odmęty wiecznego bałaganu w swoim pokoju, nawet
ich nie otwierając.
Na Policję spraw tych nie zgłosiła łudząc się „miłością” do żonatego cygana i bojąc się
kolejnego poturbowania, którego ze strony jego krewniaków już dwukrotnie doświadczyła
lub nawet śmierci.
Na nasze interwencje Policja nie reaguje, ani nie zamierza
podjąć działań wyjaśniających. Oni reagują dopiero, aż poszkodowany zgłosi
przestępstwo i nie obchodzi ich to, że boi się to zrobić czując się zagrożony.
Zero działań operacyjnych i prewencyjnych z ich strony.
Nie mogąc liczyć na pomoc organów ścigania, zdecydowaliśmy
się założyć w Sądzie Rodzinnym wniosek o skierowanie córki na leczenie
psychiatryczne. Bezpłatną pomoc prawną w tym zakresie uzyskaliśmy w Ośrodku
Pomocy dla Osób Pokrzywdzonych Przestępstwem.
Sędzia Sądu Rodzinnego próbował od razu odrzucić wniosek,
ale udało się nam wynegocjować zarządzenie badania przez psychiatrę, który na
podstawie badania ustalił - zaburzenia
osobowości.
W efekcie Sąd oczywiście odrzucił wniosek motywując to tym,
że w polskim prawie zaburzenia osobowości nie są kwalifikowane jako zaburzenia
psychiczne.
W tej sytuacji założyliśmy apelację wnosząc o uchylenie
postanowienia. Zaskarżonemu postanowieniu zarzuciliśmy nierozpoznanie istoty
sprawy, co sprowadziło się do przyjęcia, że córka nie cierpi na chorobę
psychiczną ani na upośledzenie umysłowe oraz nie rozważenie, czy stwierdzone u
niej zaburzenia osobowości, a także stwierdzone wcześniej zaburzenia RAD i ARND
nie należy zakwalifikować jako zaburzenia psychiczne, co winno skutkować
skierowaniem jej na leczenie.
Sprawa jest w toku. Podejrzewamy, że apelacja zostanie
odrzucona, gdyż polskim sądom nie zależy na rozpatrywaniu spraw na korzyść
poszkodowanych.
Ewa wobec nas próbuje posługiwać się kłamstwem i szantażem,
agresji unika jako że zagroziliśmy jej natychmiastowym powiadomieniem Policji. Staramy
się wiec tępić te zachowania stosując rozmaite straszaki prawne, które jako
jedyne jeszcze skutkują w czym pomaga nam autentycznie założona sprawa o
leczenie psychiatryczne.
Jeśli zdarzają się u niej chwilowe przebłyski normalnego
funkcjonowania, kiedy np. zejdzie na posiłek i nawiąże spokojną rozmowę,
symulując swoje zainteresowanie staraniem o pracę, to albo poprzedzają one jakiś
kolejne niefortunne wydarzenie z jej strony i próbuje ona wybadać naszą
reakcję, albo potrzebuje czegoś od nas.
W związku z tym, że
unika pracy i czyni pozorowane starania o jej podjęcie, zaniechaliśmy wydatków
związanych z jej osobą. Może jeszcze liczyć na podstawowy wikt oraz kwaterunek
– co gwarantuje jej prawo polskie, chroniące przestępców i ludzi z rozmaitymi zaburzeniami
psychicznymi, a niszczące poszkodowanych.
Potwierdzeniem tego, że opisywane destrukcyjne typy zachowań
są w większości nie korygowalne może być fakt braku jakichkolwiek zmian w
zachowaniu córki wobec choroby nowotworowej wykrytej u żony w połowie 2014 r. i
podjętych wysiłków leczenia.
Można nawet zauważyć, że jej obcość zwiększyła się – tak
jakby liczyła na śmierć matki, która jest jednym z hamulców dla ekspansji jej
zaburzonej osobowości.
U Ewy potwierdziło
się w praktyce występowanie zaburzenia zależności przyczyna – skutek w
działaniu, choć teoretycznie rozumie tę kwestię, ale nie potrafi zastosować jej
w praktyce.
Nie mają tu znaczenia wieloletnie przykłady i tłumaczenia,
wpajanie zasad dążenia do celu, przykłady rozwiązywania problemów – Ona tego
nie przekłada na rzeczywiste wydarzenia, w które wikła się niemal instynktownie
wciągana przez jakiś zew natury. Zawsze znajduje się tam, gdzie są osoby z
problemami - podobne do niej i problemy tychże stają się jej udziałem.
W jej rozumieniu (co charakterystyczne odkąd ją
adoptowaliśmy) miłość to sama przyjemność i sprowadza się do utopijnej woli
bycia niczym nie skrępowaną „księżniczką”, dla której wszyscy mają pracować i
mają być z niej dumni niezależnie od tego co i gdzie zrobi oraz w jakie kłopoty
się wpakuje.
Oznaczałoby to akceptację dla wszelkich aspołecznych
zachowań i zaniechanie procesu wychowawczego oraz całkowite rozbicie
domu zarówno tego duchowego jak i materialnego, na który pracowały dwa
pokolenia.
To jest nie do
zrealizowania, a proces dostosowania się do takiej osoby okazuje się absurdem.
Jak już wspomniałem wcześniej jej wyobcowanie z rodziny
nasiliło się bardzo kiedy w listopadzie 2014 r. ukończyła 18 lat.
Zanim zrezygnowała ze szkoły zawodowej w ostatnim semestrze,
przeważnie bywała w niej 3-6 godzin tygodniowo, a jak była dłużej to nie na
lekcjach, tylko w szatni lub ubikacji.
Dom z kolei to dla niej miejsce, gdzie można za darmo zjeść,
przespać się, czasem wymyć się przed kolejnym dniem eskapad z towarzystwem niewiadomego
pochodzenia i na okrągło operować w smartfonie, który posiada nie wiadomo skąd.
Sen to jej podstawowa czynność domowa. W łóżku spędza już od
roku większość czasu zajmując się nieustanną korespondencją czy oglądaniem
filmów – niestety nie tych które mogły by ją czegoś nauczyć tylko prymitywnych
szmir o „wyzwolonych” nastolatkach itp.
Nie pracuje i nie chce podjąć pracy, jeśli wychodzi, to
nie wiadomo gdzie, po kilku godzinach wraca – odnosimy czasem wrażenie, że może
świadczyć usługi seksualne na telefon, gdyż dysponuje jakimiś pieniędzmi
niewiadomego pochodzenia. Na pytanie, gdzie się wybiera i po co, zawsze podaje
nieprawdziwe informacje.
Tak więc:
a) jest nam coraz trudniej mierzyć się dalej z tym
problemem, a nasza rodzina chyli się ku upadkowi – nie widzimy przed sobą spokojnej
przyszłości.
b) w domu panuje chaos i wisielczy nastrój, którego ofiarami
jesteśmy my i mieszkający również w sąsiedztwie dziadkowie – przeżywający naszą
udrękę, a znajomi i rodzina zaczynają nas omijać.
c) wychodząc do pracy, nie wiemy co jej „strzeli” do głowy,
a jest „wypadkową osobą”:
- gdzie pójdzie i po co,
- czy nie wróci na noc,
- czy na przykład nie podpali domu, bo zapomni, że przed
chwilą zapaliła gaz na kuchence gazowej i gotowała wodę lub suszyła ręcznik,
który się zapalił albo gdzieś pokątnie zapali papierosa i zaprószy ogień,
- czy przedawkuje leki, niekoniecznie swoje,
- czy też będzie się „cięła”, co już robiła kilkakrotnie –
nie umiejąc wytłumaczyć powodów tych czynów,
- czy też łasa na komplementy wpuści do domu każdego kto ją
odpowiednio „omota”,
d) czujemy się zagrożeni (nasze życie i mienie) jej
kontaktami ze środowiskiem przestępczym, gdzie padła już ofiarą oszustw finansowych
z czego zdaje sobie sprawę, ale nie mając poczucia wartości pieniądza nie
przejmuje się tym.
Co będzie dalej -
zobaczymy. Jednak biorąc pod uwagę to co wydarzyło się chociażby na przestrzeni
jednego roku po uzyskaniu pełnoletniości
- jesteśmy pełni obaw, zwłaszcza że jak już zaznaczałem wcześniej nie
należy się spodziewać pomocy znikąd.