wtorek, 10 listopada 2015

NASZA ADOPCJA – kolejne 2 lata (2014-2015)

UWAGA: Post w blogu Adopcja niespełniona adopcjanie.blogspot.com należy traktować jako część 2 historii przy założeniu, że część 1 zawarta jest w  książce.
"Kolejne 2 lata" - czyli, jaki wpływ na życie dorosłe mają zaburzenia przywiązania opisane w książce „Nie podejmujcie pochopnej adopcji !” i później wykryte zaburzenia osobowości ?


Ci z Państwa, którzy czytali książkę z pewnością będą zainteresowani, jaki był efekt opisanych w książce, podjętych sposobów normowania relacji z Ewą, jak zmieniały się jej zachowania oraz relacje z rodzicami, co przyniosły kolejne 2 lata zmagań.

W chwili oddawania książki do druku Ewa kończyła 17 lat, a był to już listopad 2013 r.
Zastanawiałem się wówczas na ile skuteczne i stabilne będą dotychczasowe działania dostosowania się w miarę możliwości do jej sposobu funkcjonowania ?
Jak wspominałem w książce, jeszcze podczas roku szkolnego (maj 2013) podjęliśmy starania o umieszczenie córki w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Krakowie-Łagiewnikach, gdzie pod fachową opieką mogłaby uczęszczać do szkoły, będąc jednocześnie pod stałym „korygującym” nadzorem psychologicznym i duchowym.
Niestety przyjęcie do szkoły było uwarunkowane wydaniem opinii przez naszą miejscową Miejską Poradnię Psychologiczno – Pedagogiczną, która właściwym dla siebie sposobem bagatelizując problem odmówiła wydania opinii obwiniając nas o …  „wymyślanie córce choroby”.

Rok szkolny 2013/2014 przyniósł początkową poprawę, co było zaznaczone w końcowej części relacji zawartej w mojej publikacji, ale po niespełna 3 miesiącach powróciły stare nawyki i zwłaszcza drugi semestr obfity był w rozmaite „wypadki”, jak np. powtarzające się bóle brzucha o nieustalonej przyczynie kończące się pobytem na szpitalnej izbie przyjęć, nagminne opuszczanie zajęć i oczywiście zagrożenie promocji do klasy III z powodu niezliczonych przedmiotów.
Im bliżej pełnoletniości  tym bardziej córka robiła się przebiegła i „wyzwolona”, pozostając jednocześnie naiwną i łatwowierną wobec obcych.
W maju 2014 r. zdecydowaliśmy się poddać ją jeszcze badaniu psychologicznemu u znanej specjalistki i propagatorki wiedzy na temat schorzeń FAS i RAD - dr Małgorzaty Kleckiej w Lędzinach. Był to ostatni moment na ostateczne stwierdzenie przyczyny irracjonalnych zachowań, gdyż pół roku później córka kończyła 18 lat co zamykało drogę nam jako rodzicom do jakichkolwiek działań bez jej zgody.
Po namowach córka poddała się wizycie. Badanie potwierdziło występowanie zespołu RAD oraz coś, co  dotychczas nie było brane pod uwagę, a mianowicie - zaburzenia osobowości odziedziczone po rodzicach biologicznych, które potęgowane przez RAD okazały się głównym powodem aspołecznych zachowań i obojętności, a czasem wrogości wobec nas.

Notabene, aspołeczne zaburzenia osobowości występują u wielu ludzi, najczęściej  o inklinacjach przestępczych, a ich przyczyny mogą być nabyte, ale w zdecydowanej większości właśnie w środowiskach patologicznych lub ocierających się o patologię mają swoje podłoże genetyczne.

Zalecana terapia behawioralna nie doszła do skutku z uwagi na niezrozumienie i uniki ze strony córki, która w tym czasie oczekiwała już na osiągnięcie upragnionej pełnoletniości.

Owo osiągnięcie tzw. dorosłości przyniosło zmiany na gorsze.
Utraciliśmy możliwość prowadzenia działań prawnych w jej imieniu, a ona zyskała możliwość podejmowania decyzji prawnych, czego skutki w ciągu zaledwie pierwszych 3 miesięcy „dorosłości” okazały się opłakane.
Akceptacja coraz bardziej irracjonalnych zachowań stała się niemożliwa, zaś zarysowująca się stabilizacja, na której opis książkowy został zakończony - okazała się chwilowym epizodem.
Córka w tym czasie zacieśniła kontakty ze „gettem” cygańskim, które już wcześniej były dostrzegalne. W tym okresie listopad-grudzień 2014 r. znikała z domu nawet na 2 tygodnie, a gdy wracała cuchnęła menelskim smrodem tytoniowo-alkoholowym. Naciągnięta na „miłość” przez młodego cygana przestała się w ogóle uczyć i uczęszczać do szkoły, czego efektem było rzucenie szkoły i skreślenie z listy uczniów przez zakończeniem roku szkolnego w czerwcu 2015 r.
Nie interesowało ją to, że w połowie roku przeniesiono ją z technikum do 3 klasy zawodówki w celu umożliwienia zakończenia edukacji z końcem roku szkolnego. Nie pojmowała, że dano jej szansę uzyskania niemal bez wysiłku dokumentu zawodowego.

Czy nie pojmowała i nie pojmuje tego w istocie ?
Myślę, że jednak pojmuje, ale niestety odziedziczona natura jaką posiada w mieszance objawami RAD i ARND, kieruje ją ku osobom, które podobnie jak ona cierpią psychicznie na samą myśl o wykonaniu czy podjęciu jakiejkolwiek pracy, a kwalifikowana jest przez psychiatrów jako zaburzenie osobowości, o czym za chwilę, choć tak naprawdę powinna być postrzegana jako upośledzenie, które uniemożliwia jej normalną egzystencję w społeczeństwie.

Ewa jako osoba nie pojmująca lub nie przywiązująca wagi do skutków swoich decyzji, dała się wplątać w sieć oszustw, w efekcie których szajka cygańska wyłudziła od niej kredyty oraz zakup telefonów abonamentowych, na jej nazwisko, na ponad 7000 złotych. Rzecz charakterystyczna – potrafiła w tym czasie pozostawiać własny dowód osobisty do ich dyspozycji, mamiona rozmaitymi obietnicami, wróżbami, czy nawet miłością do młodego cygana, którego zadaniem było dopilnowanie, aby nie doszło do zgłoszenia na Policję kiedy zaczną przychodzić pozwy o zwrot zadłużenia.
O tych długach dowiedzieliśmy się w chwili, kiedy od marca 2015 r. zaczęły nadchodzić do naszego domu upomnienia windykacyjne z żądaniem spłaty zadłużenia.

Byliśmy w szoku.

Długi zapłaciliśmy.
Ktoś może powiedzieć - niepotrzebnie.
Zrobiliśmy to aby:
- uniknąć przykrych wizyt komornika,
- wyczyścić Ewie „życiowe konto” z długów, których nigdy by nie spłaciła, a te narastały by do końca jej życia,
- chronić nasz majątek, gdyż należy pamiętać, że dzieci nieodwracalnie adoptowane - dziedziczą, a w wypadku ich śmierci, jeśli posiadały przypadkiem jakiś majątek, długi z tego spadku mogą przejść na rodziców jeżeli w ciągu 6 m-cy go nie odrzucą.

Okazało się, że były i wcześniejsze upomnienia, które córka zdołała przechwycić, rzucić gdzieś w odmęty wiecznego bałaganu w swoim pokoju, nawet ich nie otwierając.

Na Policję spraw tych nie zgłosiła łudząc się  „miłością” do żonatego cygana i bojąc się kolejnego poturbowania, którego ze strony jego krewniaków już dwukrotnie doświadczyła lub nawet śmierci.

Na nasze interwencje Policja nie reaguje, ani nie zamierza podjąć działań wyjaśniających. Oni reagują dopiero, aż poszkodowany zgłosi przestępstwo i nie obchodzi ich to, że boi się to zrobić czując się zagrożony.
Zero działań operacyjnych i prewencyjnych z ich strony.

Nie mogąc liczyć na pomoc organów ścigania, zdecydowaliśmy się założyć w Sądzie Rodzinnym wniosek o skierowanie córki na leczenie psychiatryczne. Bezpłatną pomoc prawną w tym zakresie uzyskaliśmy w Ośrodku Pomocy dla Osób Pokrzywdzonych Przestępstwem.
Sędzia Sądu Rodzinnego próbował od razu odrzucić wniosek, ale udało się nam wynegocjować zarządzenie badania przez psychiatrę, który na podstawie badania ustalił -  zaburzenia osobowości.
W efekcie Sąd oczywiście odrzucił wniosek motywując to tym, że w polskim prawie zaburzenia osobowości nie są kwalifikowane jako zaburzenia psychiczne.
W tej sytuacji założyliśmy apelację wnosząc o uchylenie postanowienia. Zaskarżonemu postanowieniu zarzuciliśmy nierozpoznanie istoty sprawy, co sprowadziło się do przyjęcia, że córka nie cierpi na chorobę psychiczną ani na upośledzenie umysłowe oraz nie rozważenie, czy stwierdzone u niej zaburzenia osobowości, a także stwierdzone wcześniej zaburzenia RAD i ARND nie należy zakwalifikować jako zaburzenia psychiczne, co winno skutkować skierowaniem jej na leczenie.

Sprawa jest w toku. Podejrzewamy, że apelacja zostanie odrzucona, gdyż polskim sądom nie zależy na rozpatrywaniu spraw na korzyść poszkodowanych.


Ewa wobec nas próbuje posługiwać się kłamstwem i szantażem, agresji unika jako że zagroziliśmy jej natychmiastowym powiadomieniem Policji. Staramy się wiec tępić te zachowania stosując rozmaite straszaki prawne, które jako jedyne jeszcze skutkują w czym pomaga nam autentycznie założona sprawa o leczenie psychiatryczne.
Jeśli zdarzają się u niej chwilowe przebłyski normalnego funkcjonowania, kiedy np. zejdzie na posiłek i nawiąże spokojną rozmowę, symulując swoje zainteresowanie staraniem o pracę, to albo poprzedzają one jakiś kolejne niefortunne wydarzenie z jej strony i próbuje ona wybadać naszą reakcję, albo potrzebuje czegoś od nas.
W związku z  tym, że unika pracy i czyni pozorowane starania o jej podjęcie, zaniechaliśmy wydatków związanych z jej osobą. Może jeszcze liczyć na podstawowy wikt oraz kwaterunek – co gwarantuje jej prawo polskie, chroniące przestępców i ludzi z rozmaitymi zaburzeniami psychicznymi, a niszczące poszkodowanych.

Potwierdzeniem tego, że opisywane destrukcyjne typy zachowań są w większości nie korygowalne może być fakt braku jakichkolwiek zmian w zachowaniu córki wobec choroby nowotworowej wykrytej u żony w połowie 2014 r. i podjętych wysiłków leczenia.
Można nawet zauważyć, że jej obcość zwiększyła się – tak jakby liczyła na śmierć matki, która jest jednym z hamulców dla ekspansji jej zaburzonej osobowości.

U Ewy potwierdziło się w praktyce występowanie zaburzenia zależności przyczyna – skutek w działaniu, choć teoretycznie rozumie tę kwestię, ale nie potrafi zastosować jej w praktyce.
Nie mają tu znaczenia wieloletnie przykłady i tłumaczenia, wpajanie zasad dążenia do celu, przykłady rozwiązywania problemów – Ona tego nie przekłada na rzeczywiste wydarzenia, w które wikła się niemal instynktownie wciągana przez jakiś zew natury. Zawsze znajduje się tam, gdzie są osoby z problemami - podobne do niej i problemy tychże stają się jej udziałem.
W jej rozumieniu (co charakterystyczne odkąd ją adoptowaliśmy) miłość to sama przyjemność i sprowadza się do utopijnej woli bycia niczym nie skrępowaną „księżniczką”, dla której wszyscy mają pracować i mają być z niej dumni niezależnie od tego co i gdzie zrobi oraz w jakie kłopoty się wpakuje.
Oznaczałoby to akceptację dla wszelkich aspołecznych zachowań i zaniechanie procesu wychowawczego oraz całkowite rozbicie domu zarówno tego duchowego jak i materialnego, na który pracowały dwa pokolenia.
To jest nie do zrealizowania, a proces dostosowania się do takiej osoby okazuje się absurdem.

Jak już wspomniałem wcześniej jej wyobcowanie z rodziny nasiliło się bardzo kiedy w listopadzie 2014 r. ukończyła 18 lat.
Zanim zrezygnowała ze szkoły zawodowej w ostatnim semestrze, przeważnie bywała w niej 3-6 godzin tygodniowo, a jak była dłużej to nie na lekcjach, tylko w szatni lub ubikacji.

Dom z kolei to dla niej miejsce, gdzie można za darmo zjeść, przespać się, czasem wymyć się przed kolejnym dniem eskapad z towarzystwem niewiadomego pochodzenia i na okrągło operować w smartfonie, który posiada nie wiadomo skąd.
Sen to jej podstawowa czynność domowa. W łóżku spędza już od roku większość czasu zajmując się nieustanną korespondencją czy oglądaniem filmów – niestety nie tych które mogły by ją czegoś nauczyć tylko prymitywnych szmir o „wyzwolonych” nastolatkach itp.

Nie pracuje i nie chce podjąć pracy, jeśli wychodzi, to nie wiadomo gdzie, po kilku godzinach wraca – odnosimy czasem wrażenie, że może świadczyć usługi seksualne na telefon, gdyż dysponuje jakimiś pieniędzmi niewiadomego pochodzenia. Na pytanie, gdzie się wybiera i po co, zawsze podaje nieprawdziwe informacje.    

Tak więc:
a) jest nam coraz trudniej mierzyć się dalej z tym problemem, a nasza rodzina chyli się ku upadkowi – nie widzimy przed sobą spokojnej przyszłości.
b) w domu panuje chaos i wisielczy nastrój, którego ofiarami jesteśmy my i mieszkający również w sąsiedztwie dziadkowie – przeżywający naszą udrękę, a znajomi i rodzina zaczynają nas omijać.
c) wychodząc do pracy, nie wiemy co jej „strzeli” do głowy, a jest „wypadkową osobą”:
- gdzie pójdzie i po co,
- czy nie wróci na noc,
- czy na przykład nie podpali domu, bo zapomni, że przed chwilą zapaliła gaz na kuchence gazowej i gotowała wodę lub suszyła ręcznik, który się zapalił albo gdzieś pokątnie zapali papierosa i zaprószy ogień,
- czy przedawkuje leki, niekoniecznie swoje,
- czy też będzie się „cięła”, co już robiła kilkakrotnie – nie umiejąc wytłumaczyć powodów tych czynów,
- czy też łasa na komplementy wpuści do domu każdego kto ją odpowiednio „omota”,
d) czujemy się zagrożeni (nasze życie i mienie) jej kontaktami ze środowiskiem przestępczym, gdzie padła już ofiarą oszustw finansowych z czego zdaje sobie sprawę, ale nie mając poczucia wartości pieniądza nie przejmuje się tym.

Co będzie dalej  - zobaczymy. Jednak biorąc pod uwagę to co wydarzyło się chociażby na przestrzeni jednego roku po uzyskaniu pełnoletniości  - jesteśmy pełni obaw, zwłaszcza że jak już zaznaczałem wcześniej nie należy się spodziewać pomocy znikąd.


Kazimierz Flak

niedziela, 29 marca 2015

Dekalog potencjalnych rodziców adopcyjnych.



1. Unikać adopcji dzieci ze środowisk patologicznych (alkohol, narkotyki, meliniarstwo).

2. Nie opierać swoich decyzji adopcyjnych na wypowiedziach osób, które:

- nie mają dzieci adoptowanych,
- ich dzieci adoptowane nie przekroczyły 11 roku życia,
- zbytnio „cukrzą” wypowiedzi,
- zbytnio ubolewają nad losem dzieci osamotnionych,
- są rodzicami adopcyjnymi, którym udało się uniknąć większości problemów i należą do wyjątków,
- są rodzicami adopcyjnymi, którzy podają fałszywe relacje na temat swojej sytuacji.

3. Nie opierać swoich decyzji w sprawie konkretnych dzieci wybranych do adopcji wyłącznie na opinii lokalnych psychologów w tym psychologów z ośrodków adopcyjnych.

4. Przeprowadzić na własną rękę wywiad środowiskowy w sprawie dzieci wybranych do adopcji. Można na tej podstawie wstępnie oszacować możliwość wystąpienia zaburzeń osobowości, RAD i FAS – co pomoże w diagnozie u specjalisty psychologa.

5. Zlecić analizę psychologiczną dzieci wybranych do adopcji, pod kątem wystąpienia schorzeń RAD, FAS i zaburzeń osobowości, w specjalistycznych prywatnych placówkach psychologicznych.

6. Przyjąć za pewnik, że jakkolwiek wasze zamiłowania, predyspozycje, talenty nie będą podzielane ani być może rozumiane przez dzieci adoptowane.

7. Brać pod uwagę, że nawet najlepsze wychowanie dzieci adoptowanych może stać się bezużyteczne, jeśli osobowość przekazana im wraz z genami przez rodziców biologicznych będzie zbyt silna.

8. Uświadomić sobie, że dzieci adoptowane mogą sprawiać wrażenie wyjątkowo inteligentnych w okresie dzieciństwa, natomiast od okresu dorastania najczęściej stają się skryte, przebiegłe i wrogie.

9. Pamiętać, że jak przyjdzie dla dziecka adoptowanego czas krytyczny w okresie dojrzewania i późniejszym, nikt wam skutecznie nie pomoże – sami musicie zabezpieczyć własne żywotne interesy. Ratunkiem będzie postępowanie zdecydowane, stanowcze i konsekwentne, ale sprawiedliwe.

10. Przed podjęciem decyzji o adopcji należy wykorzystać z rozmaite możliwości pozyskania własnego dziecka.

Kazimierz Flak